
To tylko jedno pytanie — dlaczego kot, wiedząc, że budzik zacznie dzwonić o 6:00, przychodzi do mnie o 5:59? Tak właśnie zrobił dzisiaj, a historia (przynajmniej tego bloga) nie powinna pominąć tej imponującej synchronizacji milczeniem. Niech sprzedają zegarki właściciele kotów-geniuszy, spłoną niech kalendarze! Dobrze wyregulowany kot – a nie ma tu lepszych od mego – wystarczy.
Tak zacząłem dzień, a kot zakończył noc.
Oczywiście, poranek wprzypadku kota to zawsze tylko wierzchołek góry lodowej. W czasie wolnym od budzenia mnie z dokładnością godną zderzacza hadronów kot, który skrzypi bynajmniej się nie nudził:
• dla skompletowania małego czerwonego fotelika w domu pojawił się wielki czerwony fotel. Na obydwu kiedyś siedziałem ja, na obydwu siedzi teraz kot. Czasem wisi. Często leży.
• zmarnowane zostało 1,5 tabletki na odrobaczanie oraz połowa mego mózgu (na szczęście ta ponoć nieużywana). W trakcie terapii odbyły się dwie wojny światowe oraz długotrwała runda negocjacji na forum Narodów Zjednoczonych. ONZ poparło kota z zastrzeżeniem, że powinien on wykazywać więcej ludzkich uczuć wobec człowieka.
Czyli jak zawsze.