2011-12-11

Wodokot

Był taki czas, gdy sądziłem, że mój kot jest psem. Gdy do mnie przybył, szczekał i warczał, siedział pod prysznicem i ogólnie — nie dawał się.
Dziś, wiem już o wiele więcej. Skrzypek jest nowofunlandem, psem-wodołazem, a jego żywiołem jest wszystko, co mokre; preferuje tsunami.

Wszystkie koty to zwierzęta pełne żywiołów — lubią ogień w piecu, opanowały powietrze (zwłaszcza pomiędzy meblami, żyrandolem a głową właściciela), w norach ziemi i podziemi również czują się jak u siebie.
Tylko woda pozostała ich nieprzyjacielem, wzgardzona, czasami
wypita – odrobineczkę - szorstkim językiem. Pfe. Wracajmy na piec.

Skrzypek to multiinstrumentalista – spaceruje i w słońce, i w deszcz, w burzę i w mżawkę (wmżawka!), pcha się pod prysznic, a zlew z odkręconym kranem stał się jego drugim domem (a trzecim, licząc nie znanego, wcześniejszego opiekuna). Mokry jak rekin, a może i ręcznik z basenu, jednak groźny jak to pierwsze, zwłaszcza dla szurających a wichrze
liści — ciemne łaty stają się burzowymi chmurami, a białe
– ścianą wody i błyskawicą oślepiającą.

Potem zaś wraca, wyciera się o mnie, i na fotel. Burza ucichła.

1 komentarz:

  1. Anonimowy1/01/2012

    Drogi Właścicielu Kota, o nie tu nie ma właściciela
    Kochani,
    ach jak miło popatrzeć,
    tak zgodne dwie ISTOTY
    Tak trzymać

    OdpowiedzUsuń