2010-11-07

Obiad.


Cóż, obiadu nie ma. Wie to człowiek, kot tego nie wie. Skąd ma więc wiedzieć, że czeka na próżno? Nie wiadomo. Gdy zaś zaczyna podejrzewać, że nie wynoszę mu na talerzu wątróbki i łososia nie tylko z powodu typowego ludzkiego zapominalstwa, sprawa robi się poważna. Poważny robi się też kot, składa więc podanie w postaci delikatnego szturchnięcia pazurkiem. Udaję, że nieczynne, niedługo potem przychodzi więc drugi egzemplarz pisma. Rozpatruję odmownie, bo co innego może zrobić odpowiedzialny koci rodzic. Kocie dziecko nie może zaś zrobić nic innego, jak drapnąć mnie trzeci raz.
Życie nie zna litości, nie zna więc też kociego obiadu. Tak, jak ja dziesiątki lat temu, dzieckiem będąc, nauczyłem się odróżniać na zegarku 12 od 18, tak i dziś, młodę kocię idzie w moje ślady, poznając w pełni bezwzględną względność czasu. Mały krok dla człowieka, i wielki dla zwierzęcia. Wolno, jeszcze wolniej, wskazówki zegara nagarniają karmę do miseczki.

2 komentarze:

  1. Anonimowy11/07/2010

    Miał miał jak ciepło jak miło

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy11/10/2010

    koteczku, kiedy ciąg dalszy....... miał

    OdpowiedzUsuń