2011-07-09
Człowiek do jedzenia.
Gdy wracam, kot się cieszy. Lubię tak myśleć, bo cieszy mnie myśl, że kot cieszy się, gdy wracam. Jak jest naprawdę? Istnieje okrutna, darwinowska i laicko-liberalna możliwość, że kot cieszy się na posiłek, a nie na mnie. Czym bowiem różnię się od kociego jedzenia, jeśli zachodzi tak duża zbieżność w czasie i w przestrzeni?
Koty są podobno tak mądre, ale ta mądrość składa się z jednej mądrej zasady — «człowiek = jedzenie». Ciekawe, czy koty nazywają swoich właścicieli jakimiś imionami, gdy omawiają swoje przygody na podwórku. Ja nazwałem kota Skrzypek, a on mnie – Whiskas, Podwieczorek, a może lepiej nie wiedzieć, jak.
Dźwięk klucza przekręcanego w zamku. Czas zacząć mruczeć i pomrukiwać, ale czy przypadkiem nie jest to raczej burczenie? Mam kota do zabawy, a on ma człowieka do jedzenia (od jedzenia?). Ten prosty podział ról przekłada się na obowiązki. On mruczy, a ja się cieszę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Maciej,
OdpowiedzUsuńTEN KOT od 1 września będzie zwracał się do ciebie MACIEJU