
Skrzypek się maże?! W żadnym razie. Pazury jak brzytwa, zęby jak pazury, a w głowie – kodeks honorowy tygrysich przodków. Niby więc jest ostry, ale i nieostry zarazem. Dwie natury? Człowiek, by to osiągnąć, musiałby kłamać, robić miny i piramidkę z rąk. Kot, wystarczy, by pozostał sobą, by być bytami wieloma na raz.
Tak więc, ostrość kocimierza zmienną jest. Gdy robię mu przegląd sierści bądź usiłuję wychowywać, jest spiczasty i kanciasty ponad wszelką miarę, i nie ma włoska, który by nie najeżył się wprost na mnie. Gdy zaś próbuję mu zrobić zdjęcie – cała ta kocia najeżystość rozmywa się i mięknie, pozostawiając czarno-białą plamę w kadrze. Przypomina to próby sfotografowania promieniowania rentgena – jakby się nie sadzić, na kliszy widać tylko plamę.
Tę samą fotoaktywność wykazuje i Skrzypek – 85% zdjęć z jego udziałem jest nieostra, nieprzydatna i nierokująca. Lądują więc w koszu, a wykonanie ilustracji do bloga okazuje się zadaniem znacznie poważniejszym, niż sam wpis. Być może przed wciśnięciem cyfrowej migawki powinienem mu mówić, że «zaraz wyleci ptaszek»? Powinno to obudzić w nim skupienie myśliwego, ale dla osób oszukujących koty jest w piekle specjalne, bardzo przykre i bardzo ostre miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz