2010-12-15

Kot zmienia zawód


Na początku był zwykłym Gryzmołem, bo się gryz. Gdy okazał eleganckie zwyczaje i umiejętność zachowania porządku w rzeczywistości (i rzeczywistości w porządku), nazwano go Kocimierzem. Gryz się dalej, ale stylowo. Nie tylko jednak — oprócz gryzienia i elegancji, okazał nowe cechy, a raczej dźwięki: przypominając dawne kapele ludowe, trzeszczącą linę alpinisty albo skrzypienie drzwi z teledysku Thriller. Skrzypiał, został więc Skrzypkiem.

Skrzypi do dziś, ale od kilku dni przymierza się chyba do kolejnych chrzcin (bierzmowania?). Delikatnie, każdej nocy po trochu, rozpoczął się proces przekwalifikowywania się. Skrzypce zostały odłożone, a w kocich rękach pojawiły się grzebień i nożyczki. Za ich pomocą, z delikatnym wsparciem paszczy, mój zdolny muzyk kształci się w nowym zawodzie, układając mi w nocy przedziałek, zwijając dredy oraz trenując inne zawiłości sztuki układania włosów. Najwięcej uwagi poświęca stylistyce «artystyczny nieład», co dowodzi orientacji w trendach mody.

Budzę się więc rozczochrany na zupełnie nowe sposoby. Kot siedzi obok, i dokonuje na mojej głowie ostatnich poprawek. Życie nie tylko na nim wymusiło porzucenie artystycznego zawodu na rzecz pewniejszego fachu, dającego tzw. chleb. Ze skrzypka, zostaje fryzjerem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz