2011-01-24

Kot i gwiazdy.


Kot nie boi się gwiazd, nawet tych najbardziej dalekich. Co mogłyby by mu zrobić? Jest zwierzęciem nocnym, więc zodiakalne konstelacje zna lepiej niż sam Kopernik. W dzień zaś, pojedyncza, najgorętsza gwiazda osobiście nagrzewa jego ulubione miejsce na balkonie. W przeciwieństwie do psów, bezskutecznie wyjących do księżyca, kot z Kosmosem jest w stosunkach doskonałych. On nie interesuje się ich kocimi sprawami, a one – jego, kosmicznymi.
Tak właśnie było aż do nocy sylwestrowej. Nagle, na kosmosie zaczęły pojawiać się, bez zapowiedzi ani wyjaśnienia, dodatkowe wzory. Skrzypek przerwał posiłek i podbiegł do okna – wygląda na to, że Wszechświat zerwał odwieczną umowę z kotami!

Sylwestrowe niebo rozbłysło paprotkami blasków i smug – w każdą stronę zaczęły frunąć małe, średnie i duże gwiazdy, rozpadając się na biały pył i kolejne, coraz mniejsze włosy, krzaczki i paprocie. Każda paproć strzelała dziesiątką komet, a świetliste włosy wydawały ciągnące się jak koci kłębek gwizdy. Na niebie działo się, a kot siedział skupiony na parapecie, poskrzypując z cicha.

Nie wiedział, małe kicikici, to dopiero pierwszy jego rok, że nawet najsurowszy przepis musi mieć swój karnawał, zawieszenie zasad, gdy świat dostaje zupełnie bez przyczyny dwa razy więcej karmy i jeszcze zostaje pogłaskany po brzuszku. Dopiero niezasłużona nagroda daje prawdziwą przyjemność; zasłużona, to tylko zapłata. Na przełomie kalendarzy wszystko zatem na chwilę staje na głowie, robi jeden gwałtowny obrót i z powrotem usadawia się w odwiecznym, wygrzanym od tysiącleci ułożeniu.

Kosmos buch. Kot hyc. Gwiazdy pfff. Kot pfff. Skok na parapet. Wybuch prosto w niebo. Łapką prosto w gwiazdy. Te lecą w dół, słabną, rozdwajają się im końcówki. Niżej, niżej, płoną Wulkany, Ufa i resztki Piratów. Kot siada spokojnie. Świat został przywołany do porządku.

1 komentarz: